wtorek, 20 maja 2014

V Spotkanie projektowe Comenius "Theatre Festival - Fairy Tales" w Lenggries - małej miejscowości w Bawarii w Niemczech.

W dniach 31.03 - 04.04.2014 miało miejsce V Spotkanie projektowe Comenius "Theatre Festival - Fairy Tales" w Lenggries - małej miejscowości w Bawarii w Niemczech. Gospodarzem tego spotkania było Gimnazjum św. Urszuli mieszczące się w starym, zabytkowym zamku.

Polscy uczniowie na zajęciach Koła Comenius w naszej szkole przez dwa miesiące przygotowali się do tego spotkania. Stworzyli po angielsku scenariusz nawiązujący do baśni Christiana Andersena "Księżniczka na ziarnku grochu”. Inscenizacja miała charakter całkowicie współczesny, ale nawiązywała do tematu przewodniego. W przedstawieniu zagrali uczniowie gimnazjum: Weronika Bączek, Laura Stolarczyk, Paulina Oczoś i Oskar Formella oraz koordynatorka programu Comenius w ZS 7 Elżbieta Malec. Wszystkie szkoły partnerskie przygotowały własne inscenizacje znanych baśni, które jednoczą narody.

Wywiad z uczestnikami spotkania w Niemczech: Weroniką Bączek, Laurą Stolarczyk, Pauliną Oczoś i Oskarem Formella przeprowadziła Elżbieta Malec

Elżbieta Malec: Jakie są Wasze pierwsze wrażenia po powrocie z Niemiec?

Laura: Niemcy to piękny kraj. Wyjazd projektowy był "oderwaniem od rzeczywistości". Nie mogłam sobie go lepiej wyobrazić. Spędziłam wspaniałe chwile z rówieśnikami z innych krajów. Posługiwanie się językiem angielskim nie sprawiało mi trudności. Mieszkańcy Niemiec byli bardzo mili i uprzejmi. Podobały mi się zadbane miasta i wioska, w której mieszkaliśmy u przydzielonych rodzin.

Weronika: Mnie się też bardzo podobało. Mamy dużo wspomnień i przeżyliśmy niezapomniane chwile. To były naprawdę niesamowicie spędzone dni, nie ukrywam, że chciałabym, by trwały dłużej

Oskar: Uważam, że Bawaria jest piękna. Czułem się tam jak w siebie w domu, każdy, kogo spotkałem, był niezwykle miły, wszyscy witali się słowem „serwus”!

Paulina: Po powrocie do domu usiadłam i zaczęłam opowiadać rodzicom, jak było podczas wyjazdu. Wrażeń mi nie brakowało, zapamiętałam szczegóły każdej przygody, którą wszyscy wspólnie przeżyliśmy. Nawet przez moment z mojej twarzy nie znikał uśmiech, lecz jak już emocje opadły, to bardzo żałowałam, że nasza wyprawa tak szybko dobiegła końca.

E.M.: Jakie zauważacie różnice i podobieństwa między szkołą polską a niemiecką?

Oskar: Nie ma wielu podobieństw między naszą a niemiecką szkołą, ponieważ jest ona prywatna, katolicka oraz przeznaczona tylko dla dziewczyn w wieku bardzo zróżnicowanym - od 6 do 18 lat. My spotkaliśmy głównie nasze rówieśniczki.

Laura:. Szkoła niemiecka bardzo różni się od naszej, jest to budynek wyglądający jak stary, piękny zamek otoczony wzgórzami i lasem. Nie ma przerw pomiędzy lekcjami, tylko jedna, długa obiadowa, którą można spędzić albo w szkole, albo w parku z fontanną obok budynku.

Weronika: Sale są bardzo dobrze wyposażone. Moją uwagę przykuły między innymi pracownie fizyczna, chemiczna, artystyczna i pomieszczenie do lekcji gotowania. W sali fizycznej i chemicznej było mnóstwo różnych przyrządów, narzędzi i sprzętów dydaktycznych, stanowiska dla każdego ucznia ułatwiające uczenie się danego przedmiotu. Pracownia artystyczna była pełna rozmachu, wypełniały ją obrazy, plakaty i prace uczniów.

Paulina: Podobieństwem, pomimo wielu różnic jest zapewne to, że zarówno i w Niemczech jak i w naszej szkole nauczyciele są otwarci na rozmowy z uczniami i chętnie przekazują swoja wiedzę.

E.M.: Co szczególnie się Wam podobało w szkole? Co chcielibyście przenieść do naszej?

Weronika: Najbardziej podobały mi się przedmioty, których my nie mamy i najchętniej wprowadziłabym je do programu naszej szkoły, np. bardzo ciekawe zajęcia artystyczne, na których uczniowie tworzą różne rzeźby z gliny, nawet formują naczynia na kole garncarskim, które potem są wypalane w specjalnym piecu. W niemieckiej szkole miałabym szansę uczyć się gotowania, tak jak np. moja babcia, kiedy była uczennicą (oczywiście w Polsce). Według mnie jest to bardzo przydatne w życiu, a chyba o to chodzi w szkole, żeby przygotować młodych ludzi do dorosłego życia.

Laura: Mnie też szczególnie podobała mi lekcja gotowania, która odbywała się w bogato wyposażonej kuchni ze stanowiskiem dla każdego ucznia. Bardzo chciałabym, żeby takie lekcje odbywały się u nas w szkole.

Paulina: W szkole najbardziej podobała mi się różnorodność zajęć, która sprawia, że uczeń zaczyna samodzielnie znajdować rozwiązania. Ja także chciałabym do naszej szkoły przenieść lekcję gotowania, ponieważ uważam, że ta umiejętność przydatna jest dla wszystkich.

Oskar: Najbardziej podobała mi się ogromna sala gimnastyczna połączona ze sceną teatralną, bardzo uwielbiam teatr i marzyłbym, aby w naszej szkole również taka powstała.

E.M.: Jak czuliście sie na scenie jako aktorzy podczas inscenizacji naszej baśni „Księżniczka na ziarnku grochu” - oczywiście granej po angielsku?

Weronika: Bardzo dobrze. Była ona tak oświetlona jak w najprawdziwszym teatrze :) Dzięki temu czułam się bardzo wyjątkowo. Na samej scenie nie miałam w ogóle tremy, która męczyła mnie przed wejściem.

Oskar: Dużo razy występowałem publicznie, lecz nigdy przed zagraniczną publicznością, stres był niesamowity. Przed występem strasznie bałem się, że coś nie wyjdzie, pomylę się lub zapomnę tekstu, ale tak się nie stało. Po wyjściu na scenę cały stres "spłynął" i zagrałem najlepiej jak mogłem. Było to nieziemskie doświadczenie!

Laura: Czułam się niesamowicie. Odnosiłam wrażenie, jak bym była prawdziwą aktorką. Bardzo podobało mi się to, że mogłam się wcielić w różne postacie, rozśmieszając publiczność, która pozytywnie reagowała na nasz występ.

Paulina: Ja też na scenie czułam się wspaniale. Zależało mi, by odegrać swoją rolę najlepiej jak potrafię, przejmowałam się, z chwilą rozpoczęcia występu stres ustąpił miejsca dobrej zabawie . Czułam się doceniana, szczególnie kiedy widownia reagowała śmiechem, gdyż właśnie przekaz poczucia humoru nie ma granic i było to potwierdzeniem tego, że występ się udał.

E.M.: Jakie są Wasze odczucia, impresje po obejrzeniu wszystkich inscenizacji baśni przez siedem zespołów ze szkół partnerskich?

Oskar: W Polsce podczas prób teatralnych zastanawiałem się nad tym, czy sprostamy innym krajom naszym przedstawieniem. Udało się! Kiedy zaczęliśmy oglądać wszystkie występy, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Wszystkie inscenizacje były naprawdę świetne, a nasze też bardzo podobało się widowni, która śmiała się i klaskała.

Weronika: Bardzo podobały mi się wszystkie występy szkół partnerskich. Scenariusze były pomysłowe i oryginalne. Zauważyłam, że zarówno my jak i reszta młodzieży Comeniusa bawiła się na scenie i to właśnie nadało przedstawieniom naturalności. Niesamowita była węgierska inscenizacja, która była tzw. "teatrem cieni"- to naprawdę wspaniały pomysł.

Laura: Bardzo przypadły mi do gustu przedstawienia zespołów z innych krajów. Były bardzo śmieszne, a pomysły na unowocześnione wersje - wyśmienite. Najbardziej podobały mi się przedstawienia Niemek. Dziewczyny były świetnie przygotowane i miały ogromny talent aktorski.

Paulina: Po obejrzeniu wszystkich siedmiu baśni, zobaczyłam, że każdy kraj miał inny pomysł na jej przedstawienie i realizację. Z uwagi na fakt, że baśnie te są popularne w każdym kraju wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać, niemniej jednak i tak jako widownia byliśmy zaskoczeni poprzez ich indywidualną interpretację. Widać było spore zaangażowanie zarówno w grze aktorskiej jak również w przygotowaniu strojów i scenografii wszystkich zespołów. Siedem baśni z pozoru znanych okazało się nowym doświadczeniem, na pewno zbliżyło wszystkich uczestników pokazując jak bardzo nasze kraje, choć różne kulturowo, są do siebie podobne.

E.M.: Jaki sens, według Was, miało przedstawianie tej samej baśni przez dwa kraje? Jakie wnioski nasuwają się Wam na ten temat?

Weronika: Myślę, że celem odgrywania jednej i tej samej baśni przez dwa kraje było porównanie interpretacji każdej nich, obie okazywały się odmienne, choć łączył je ten sam motyw. Każdy kraj przedstawiał własną baśń na swój sposób i to sprawiło, że przedstawienia miały magiczny klimat.

Oskar: Uważam, że celem tego było pokazanie, jak przedstawienia tej samej baśni mogą się od siebie bardzo różnić, a przesłanie pozostaje takie samo, uniwersalne.

Paulina: Sądzę, że odegranie tej samej baśni przez dwa kraje był to pomysł, który pozwolił nam dostrzec zupełnie inne fragmenty warte uwagi. Baśnie zostały ukazane w niepowtarzalnej odsłonie.

E.M.: Jaką rolę we współczesnym świecie spełnią wg Was znane baśnie? Czy to prawda, że baśnie łączą narody? Dlaczego?

Laura: Każda z tych baśni jest uniwersalna, jest rozumiana zarówno przez dzieci, młodzież i dorosłych. W baśniach zawsze zwycięża dobro, prawda, uczciwość, szacunek do drugiego człowieka. Te pojęcia mają pozytywną wymowę i ten sam sens w każdym kraju, dlatego można powiedzieć, że baśnie łączą narody.

Paulina: Według mnie baśnie łączą narody, ponieważ są one znane na całym świecie, przekazywane z pokolenia na pokolenie tworzą jedność kulturową pomimo różnorodności w życiu codziennym. W baśniach przekazywane są zasady postrzegania dobra i zła, akceptacji bądź nieakceptacji określonych czynów. Moim zdaniem właśnie uniwersalne prawdy i przesłania czynią, że baśnie nie mają granic ani w wyobraźni, ani tych między państwami.

Weronika: Uważam, że przesłania, które wypływają z każdej baśni mają wpływ na nasze życie. Dzięki nim możemy się wiele nauczyć. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że baśnie łączą narody, dlatego, że mogliśmy wspólnie odczytać przesłanie każdego państwa i wpleść je w nasze codzienne życie :))

Oskar: Jak wiemy, baśnie są znane w każdym kraju z takim samym morałem i treścią. Poprzez ich wystawianie na scenie czuję, że wszyscy bardziej zintegrowaliśmy się. Połączyły nas wspólne tematy.

E.M.: Jak zostaliście przyjęci w niemieckich domach swych rówieśników?

Weronika: Zostałam bardzo dobrze przyjęta w swej niemieckiej rodzinie. Bardzo zżyłam się z Hannah, u której mieszkałam. Bardzo dużo rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się. Cudownie wspominam spędzony razem czas. Jej rodzina także była wspaniała. Chociaż mama Hannah nie mówiła po angielsku, nie było problemu, żeby nawiązać kontakt po niemiecku. Bardzo mnie cieszyło, że dałam radę dogadać się również w tym języku, ucząc się go tylko od dwóch lat. Mama była bardzo ciepła, kochana i bardzo o mnie dbała. Z tatą Hannah także bardzo lubiłam rozmawiać, bo jest człowiekiem wesołym i otwartym. Zostałam ugoszczona naprawdę wspaniale.

Paulina: W domu mojej rówieśniczki, zostałam bardzo mile przyjęta i od razu mogłam się poczuć jak u siebie. Codziennie jadłam śniadanie ze wszystkimi domownikami, a ten przyjemny moment urozmaicały nasze wspólne rozmowy. Bardzo polubiłam się z mamą mojej rówieśniczki. Widziałam jak bardzo moi gospodarze zabiegali, bym czuła się dobrze u nich w domu. Pomimo tego, że domownicy mówili tylko po niemiecku, nie odczuwałam bariery językowej.

Oskar: Gdy dowiedziałem się, że pojadę do Niemiec, starałem się z całych sił, aby zamieszkać u dziewczyny, którą poznałem podczas spotkania Comenius w Polsce. Ku mojemu zaskoczeniu udało mi się to! Mieszkając u niej poznawałem jej całą rodzinę i przyjaciół, duuużo rozmawialiśmy.

Laura: Zostałam bardzo miło przyjęta przez rodzinę, do której zostałam przydzielona. Od razu zaprzyjaźniłam się z dziewczyną, u której mieszkałam. Poznałam także bawarskie tradycje i obyczaje. Bardzo przyjemnie i wesoło spędziłam czas u tej rodziny.

E.M.: Jakie tradycje bawarskie poznaliście podczas pobytu w Niemczech? Na pewno smakowaliście miejscowe potrawy. Na końcowej zabawie na pewno można było ich spróbować i częstować się bawarskimi, preclami, które też leżały w wielkich koszach. Ja osobiście podziwiałam piękne, tradycyjne stroje bawarskie – od święta nosiły je uczennice, nauczycielki, rodzice, nawet burmistrz miasteczka i dyrektor szkoły!

Weronika: Obejrzeliśmy także pokazy tańców bawarskich w wykonaniu zespołu składającego się z naszych rówieśników. Sympatyczna pani, która przez cały wieczór była wodzirejem, uczyła tańczyć kilku tańców, więc było zabawnie. W trakcie zabawy kilku Bawarczyków w tradycyjnych strojach stanęło na stołach(!) i zaprezentowało pokaz trzaskania skórzanymi biczami w odpowiednim rytmie. To było niezwykłe!

Oskar: Ja też poznałem tradycje na końcowej, typowo bawarskiej kolacji. Czułem się tam bardzo dobrze, tańce ludowe przy muzyce granej na żywo przez zespół były idealnym pomysłem na rozruszanie i wprowadzenie wszystkich w radosny nastrój. Tańczyłem często z panią Ingrid - moją ulubioną nauczycielką z Danii. Jedzenie było również typowo bawarskie. Kiedy zapytałem kucharza, co by mi polecił, odpowiedział, że wszystko i nałożył mi różne kawałki mięsa, ziemniaczaną sałatkę, surówki itd. Kiedy wróciłem do stołu pomyślałem, że w życiu nie dam rady tego wszystkiego zjeść. Ha ha! Po chwili mój talerz był pusty, a jedzenie okazało się przepyszne!

Laura: Ja też próbowałam bawarskie dania, między innymi jadłam białą kiełbasę i kluski polane kozim serem - bardzo mi smakowały.

Paulina: Podczas pobytu w Niemczech, miałam przyjemność zobaczyć jak wygląda prawdziwa, bawarska zabawa. Ludzie są ubrani w stroje ludowe, kobiety mają piękne kolorowe suknie, miałam także okazję zatańczyć ich narodowy taniec. Bardzo mi się to spodobało, gdyż właśnie moim zdaniem była to najbardziej charakterystyczna bawarska tradycja.

E.M.: Jakie relacje połączyły Was z niemieckimi koleżankami? Jak teraz podtrzymujecie kontakty z nimi?

Weronika: Bardzo zżyłam się z niektórymi uczennicami. Były naprawdę sympatyczne, wspaniałe i najlepsze na świecie! Tak mocno się zaprzyjaźniłyśmy, że nie mogłyśmy się rozstać i płakałyśmy w momencie pożegnania. Nadal utrzymujemy kontakt między innymi na facebooku czy poprzez inne komunikatory. Ostatnio nawet dostałam kartkę z Włoch, bo jedna z tych moich bliższych koleżanek była tam na wakacjach. Nadal mocno tęsknimy za sobą i planujemy się kiedyś spotkać.

Oskar: Tak jak mówiłem wcześniej, moją dziewczynę poznałem już w Polsce, dlatego bardzo się cieszyłem na kolejne spotkanie z nią, po powrocie do Gdyni dalej piszemy do siebie, rozmawiamy przez skype oraz wysyłamy e-maile.

Laura; Bardzo zaprzyjaźniłam się z kilkoma dziewczynami z Niemiec. Dogadywałyśmy się, rozmawiałyśmy jakbyśmy się znały przez cały życie. Nie mogłyśmy się rozstać. Cały czas utrzymujemy kontakt, piszemy do siebie niemal codziennie na facebooku. Również nasze więzi podtrzymujemy przez skype.

Paulina: Polubiłam się z większością dziewczyn z Niemiec, do tej pory utrzymujemy kontakt poprzez facebooka. Utrzymuję także relacje ze znajomymi z innych krajów, z którymi bardzo się zżyłam i planujemy spotkanie, jest to bardzo zachęcające do brania udziału w takich projektach.

E.M.: Co ważnego, istotnego dał Wam udział w spotkaniu projektowym w Niemczech?

Weronika: Przede wszystkim wielkie przyjaźnie... Są one prawdziwym skarbem. Według mnie to jest właśnie jeden z głównych celów tego projektu;) Dodatkowo niezapomniane chwile, momenty i przeżycia, do których zawsze możemy wrócić. No i jak zawsze, podszkolenie się w językach, które są przydatne w życiu zarówno teraz jak i w przyszłości:))

Oskar: Na wyjazdach zagranicznych muszę używać języka obcego, co jest dla mnie wielką szansą na "podszlifowanie" go i dalsze kształcenie. Zyskałem również mnóstwo niesamowitych i ważnych dla mnie znajomych rówieśników oraz nauczycieli. Teraz, kiedy wiem, że Comenius dobiegł końca, jestem strasznie zdruzgotany tym, że najprawdopodobniej nigdy więcej nie zobaczę ich ponownie.

Laura: Spotkanie projektowe w Niemczech dało mi więcej odwagi. Z pewnością śmielej teraz mówię po angielsku. Zawarłam nowe przyjaźnie. Poznałam dużo ciekawych miejsc i tradycji w Niemczech.

Paulina: Udział w spotkaniu projektowym pomógł nam przełamać barierę językową, zapewnił poznanie nowych znajomych, z którymi zostaje więź przez bardzo długi czas. I oczywiście dał nam możliwość zobaczenia przepięknych, nieznanych nam dotychczas miejsc.

E.M.: Co przekazałbyś/przekazałabyś po powrocie ze spotkania międzynarodowego swojemu rówieśnikowi z Polski, z Gdyni, naszej szkoły jako przesłanie?

Weronika: Na pewno powiedziałabym, że warto angażować się w tego typu przedsięwzięcia, gdyż można zyskać naprawdę dużo i jeszcze więcej! Przede wszystkim przyjaźń. Myślę, że nigdy nie zapomnę naszego wyjazdu jak i wszystkich ludzi z tego międzynarodowego projektu:

Oskar : Moim rówieśnikom powiedziałbym, aby uczyli się języków obcych. W dzisiejszych czasach ludzie bez znajomości języka angielskiego będą mieli bardzo duże trudności w znalezieniu pracy. Niedawno zrozumiałem, że naprawdę muszę się do niego przyłożyć, a dziś dzięki tej motywacji mogę dogadać się, rozmawiać i żartować z obcokrajowcami, jest to niesamowite uczucie. Podczas tego wyjazdu również odkryłem, że dzięki uczeniu się języka niemieckiego w naszej szkole rozumiałem o czym rozmawiają nasi niemieccy przyjaciele, a niekiedy również próbowałem budować całe zdania. Warto i trzeba uczyć się języków!

Paulina: Mojemu rówieśnikowi powiedziałabym, że warto uczestniczyć w takim projekcie, ponieważ jest to przygoda, o której nigdy się nie zapomni, a pielęgnowane znajomości mogą pozostać na całe życie. Jest takie powiedzenie, że podróże kształcą i właśnie ten wyjazd był odzwierciedleniem tego powiedzenia. Powiedzenia, które znane jest jak baśnie w każdym kraju.

Laura: Comenius dodał mi skrzydeł :-) Wam też może dodać! Angażujcie się i korzystajcie z każdej szansy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz