niedziela, 3 listopada 2013

Comenius - spotkanie projektowe we Włoszech

Wywiad przeprowadzony przez Elżbietę Malec – koordynatorkę programu Comenius z pięciorgiem uczniów gimnazjum z Zespołu Szkół nr 7 w Gdyni - uczestnikami III spotkania projektowego we Włoszech w dniach 13 – 17.05.2013 pt. „Team Spirit” dotyczącego sportu.

E.M. : Jakie są Wasze wrażenia, opinie dotyczące konkurencji sportowych i biegu na orientację? Jakie emocje przeżywaliście? Jak układała się współpraca w Waszych międzynarodowych zespołach?

Dorota Olszowa: Zajęcia sportowe na pięknym stadionie w małej miejscowości Chiuro były świetne. Dostaliśmy kolorowe koszulki, stworzyliśmy pięć międzynarodowych zespołów. Emocje były wielkie, ponieważ cały czas rywalizowaliśmy między sobą. Dobrze się dogadywaliśmy, mogliśmy wykorzystywać swe umiejętności porozumiewania się w języku angielskim, zresztą było to możliwe na każdym kroku.

Marta Szermelek: Bardzo podobały mi się konkurencje sportowe. Każdy z nas mógł wykazać się w dyscyplinie, w której jest dobry. Nasza drużyna okazała się bardzo zgrana. Staraliśmy się, żeby wszyscy brali czynny udział w zawodach. Najbardziej podobała mi się gra w siatkówkę. Bardzo sympatyczny włoski nauczyciel prowadzący zawody wspaniale zagrzewał nas do walki. Wszyscy myśleli, że drużyna pomarańczowa wygra, ale gdy zostały ogłoszone wyniki, okazało się, że to właśnie mój zespół zajął pierwsze miejsce. Byliśmy bardzo szczęśliwi z tego powodu, ponieważ pomarańczowi mieli bardzo zgrany i silny skład.

Nadia Basińska: Konkurencje sportowe były ciekawe. Każdy miał okazję wykazać się w co najmniej jednej z nich. Szczególnie podobał mi się rzut vortexem – mało znanym u nas. Czułam ducha rywalizacji podobnie jak inni.

Sebastian Cierluk: Bieg na orientację w Alpach, na wysoko położonych terenach leśnych był przyjemny, choć pogoda niezbyt dopisała. Dowiedzieliśmy się, jak korzystać z kompasu i innych przyrządów do nawigacji.

E.M.: Jaka jest Wasza opinia o włoskiej szkole, lekcjach, uczniach, nauczycielach. Co szczególnie się Wam podobało? Co przenieślibyście do naszej szkoły?

Rafał Spaleniak: Na początku byłem zdziwiony, bo myślałem, że włoska szkoła będzie bardziej nowoczesna, sam budynek oraz jego wnętrze okazały się stare, zabytkowe, trochę zniszczone, ale w każdej sali są tablice interaktywne. Lekcje, które mieliśmy okazję obserwować, były naprawdę ciekawe, np. na technologii uczniowie uczą się o budowie maszyn. We Włoszech lekcje trwają 60 minut, u nas 45 minut. Włosi nie mają przerw lub są bardzo krótkie - u nas dłuższe, wolę te nasze. Wszystkie zajęcia kończą się każdego dnia o 13.00.

Marta Szermelek: Przed naszym wyjazdem przeglądałam zdjęcia, które znajdowały się na stronie internetowej włoskiej szkoły. Myślałam, że szkoła jest o wiele większa od naszej, a po przyjeździe okazała się mniejsza, ale bardzo przytulna. Nauczyciele są tam bardzo zżyci z uczniami, bardziej niż w naszej szkole. Uczniowie wygłupiają się ze swoimi wychowawcami. Wszyscy są bardzo uprzejmi. Do naszej szkoły przeniosłabym panującą tam atmosferę. Dorota Olszowa: U nich w szkole panuje atmosfera domowa, nauczyciele ze swoimi podopiecznymi rozmawiają jak z rodziną, co bardzo mi się spodobało. Jeśli jednak chodzi o budynek, nasza szkoła wypada lepiej.

Marta Szermelek: Mnie najbardziej spodobała mi się lekcja muzyki. Młodzież grała na fletach i śpiewała. Zaprosiła nas do wspólnego śpiewania hymnu Włoch. Wcześniej zaprezentowałam im jedną z polskich piosenek oraz znany utwór włoskiego wokalisty. Wszyscy byli zachwyceni i gratulowali mi, może też dlatego, że śpiewałam po włosku.

Nadia Basińska: Byłam na lekcji włoskiego, który jest bardzo trudnym językiem. Cieszyła mnie otwartość nauczycieli, którzy chcieli, abyśmy również angażowali się w lekcje. Odwiedziłam także zajęcia artystyczne, czyli naszą plastykę. Tu uczniowie mają szansę na rozwijanie własnej twórczości. Robiliśmy weneckie maski z gliny na specjalnych formach. Chętnie wykonałabym takie u nas. Nasza szkoła za to jest większa i nowocześniejsza, mimo że nie posiadamy tylu tablic interaktywnych. Mamy większe możliwości w kwestii sprzętu czy dostępu do Internetu. Ze względu na to, że jestem mocno związana z muzyką, bardzo podobało mi się, że każdy włoski uczeń umiał grać na jakimś instrumencie np. na flecie bocznym, perkusji, skrzypcach, gitarze, basie itd. Było to dla mnie miłym zaskoczeniem. Podobał mi się koncert orkiestry złożonej z uczniów.

Dorota Olszowa: Tak, rzeczywiście. Kiedy przyjechaliśmy, dzieci z tamtej szkoły zabrały nas, żeby pokazać nam jej wnętrze. Akurat odbywały się zajęcia pozalekcyjne. W każdej z sal dziecko uczyło się grać na jakimś instrumencie. Mogliśmy posłuchać każdego z nich i zobaczyć, jak ogromny mają talent.

E.M.: Jakie nowe doświadczenia dała Wam wizyta we włoskiej rodzinie? Co ciekawego zauważyliście? Jakie obyczaje tu panują? Czym różni się od polskiej rodziny? Jak byliście przyjęci?

Sebastian Cierluk: Włoska rodzina przyjęła mnie serdecznie, było bardzo przytulnie, czułem się jak w domu. Opowiadaliśmy sobie po angielsku różne historie, syn i córka gospodyni pokazywali sztuczki. We Włoszech je się bardzo dużo, na kolacje podaje się dwa pełne dania - to mnie zdziwiło, bo w Polsce mamy zupę i jedno danie główne, a tam dodatkowo są różne przekąski i ciasta, do każdego posiłku jest chleb. Z chęcią powróciłbym do tej rodziny.

Marta Szermelek: Włoska rodzina, u której jadłam obiadokolacje, była wspaniała. Byłam tam wraz z Niemką - Isabelle. Wszyscy członkowie rodziny traktowali nas jakbyśmy były częścią ich rodziny. Posiłki były bardzo obfite i wyśmienite. Chciałam spróbować wszystkiego, ale nie zawsze starczało mi miejsca w żołądku. Po posiłkach graliśmy w różne gry i śpiewaliśmy piosenki w różnych językach. Próbowałam nauczyć Włochów polskiej piosenki i nawet dobrze im szło jak na nasz trudny język. Bardzo podobał mi się fakt, że wszyscy jedzą tam razem o wyznaczonej porze i mają czas, żeby ze sobą porozmawiać, czego brakuje u nas.

Nadia Basińska: Potwierdzam. Włosi są otwarci i gościnni. Głównie zauważyłam, że panuje u nich zasada "Od Włocha nie można wyjść głodnym". Jedzą bardzo dużo i często, a mimo to są szczupli. Byliśmy razem z uczniem z innego kraju, co pozwoliło na szkolenie języka angielskiego, jak i wspólne poznawanie rodziny.

Dorota Olszowa: Rzeczywiście dopiero podczas wizyty u włoskiej rodziny zauważyłam, jak dużo Włosi jedzą; nie tylko ja, ale i moi koledzy byli w szoku, ponieważ, gdy myśleliśmy, że kolacja już jest skończona, dla Włochów to był dopiero początek. Są niezwykle gościnni i bardzo przejmują się tym, co inni sobie o nich pomyślą.

Rafał Spaleniak: Mnie włoska kuchnia bardzo przypadła do gustu i nie miałem problemu ze zjadaniem ogromnej ilości dań. Najbardziej podobał mi się kontakt Włochów z rodziną. Jedzą wszyscy razem, rozmawiając tak, jakby czas nie grał roli. W Polsce często ludzie nie mają czasu, wracają o różnych porach do domu i nie czekają z posiłkiem na resztę członków rodziny. W Polsce obiad rodzinny jest z reguły w weekend czy z jakieś okazji. We Włoszech każdy posiłek odbywał się w pełnym składzie rodziny, to bardzo zbliża. Szkoda, że u nas tak nie jest na co dzień.

E.M.: Jak oceniacie kompetencje językowe uczestników spotkania? Jak oceniacie własne kompetencje w j. angielskim? Marta Szermelek: Gdy przyjechaliśmy do Włoch, okazało się, że jesteśmy najstarsi, niedługo kończymy III klasę gimnazjum (poza Sebastianem, który jest o rok młodszy). Według mnie osoby, które tam były, dobrze posługiwały się językiem angielskim. My też bardzo dobrze sobie radziliśmy.

Rafał Spaleniak: Bariera językowa między uczestnikami jednak na pewno istniała. Najgorszy był początek, wszyscy szybko przedstawiali się i uciekali do swoich znajomych z kraju. Na przestrzeni kilku dni to się zmieniło, ludzie nabierali pewności siebie i powoli zaczynali rozmawiać. Nie ma co się dziwić, że byli wstydliwi, w końcu większość była młodsza od nas, mieli zaledwie po 13 lat, więc różnica jest spora. W ostatni dzień kontakt się polepszył i uczniowie ze wszystkich krajów rozmawiali ze sobą swobodniej. Szkoda, że dopiero wtedy, gdy wszyscy się już pakowali. Co do moich kompetencji, raczej nie miałem problemu z dogadaniem się z innymi.

Nadia Basińska: Uważam, że my Polacy we Włoszech okazaliśmy się osobami najlepiej rozmawiającymi po angielsku. Osobiście większość czasu spędziłam z Niemkami i znalazłyśmy ze sobą wiele wspólnych tematów. Przy okazji mogłam podszkolić się z niemieckiego. Nie miałyśmy większych problemów z rozmową.

Dorota Olszowa: Dobrze komunikowaliśmy się z osobami z Niemiec, Portugalii i Słowenii, to z nimi najbardziej się zaprzyjaźniliśmy i mamy kontakt do teraz.

E.M. : Co dał Wam udział w projekcie Comenius i wyjeździe do Włoch na spotkanie projektowe dotyczące sportu?

Marta Szermelek: Udział w projekcie dał mi bardzo dużo. Po pierwsze pozwolił mi poznać zwyczaje panujące we włoskich rodzinach. Po drugie mogłam zobaczyć, jak to jest uczyć się w szkole za granicą, co zawsze chciałam wiedzieć. Pozwolił mi sprawdzić poziom znajomości języka angielskiego w praktyce i poznać wiele wspaniałych ludzi z różnych krajów Europy. Zaprzyjaźniłam się z Giorgią, która jest w moim wieku oraz z jedną z dziewczyn z Portugalii. Obie zaprosiły mnie do siebie, co bardzo mnie zdziwiło. Ja również zaprosiłam je do siebie. W tym roku prawdopodobnie Giorgia przyjedzie do mnie na wakacje!

Dorota Olszowa: Udział w tym projekcie na pewno pomógł mi w lepszym komunikowaniu się w języku angielskim, co wydaje mi się bardzo ważne. Następną najfantastyczniejszą rzeczą jest zobaczenie kolejnego zakątka świata. Codziennie budziłam się i z okna widziałam piękne Alpy - jest to wspaniały widok, a także wspaniałe uczucie. Nawet smakowanie nowych potraw, co wydaje się błahostką, jest czymś nowym. Kolejną sprawą jest poznanie cudownych ludzi, z którymi mam zamiar cały czas utrzymywać kontakt.

Rafał Spaleniak: Udział w projekcie przede wszystkim dał mi szansę wyjechania za granicę po raz pierwszy w moim życiu. Było to naprawdę niesamowite przeżycie, bo jeszcze nigdy tak daleko nie podróżowałem. Mogłem też się sprawdzić, jak to jest u mnie z porozumiewaniem się w obcym języku na co dzień. Po studiach planuję mieszkać za granicą, więc to było dla mnie testem, czy codziennie mógłbym rozmawiać w języku angielskim. Dałbym radę!

Sebastian Cierluk: Na pewno poprawił się mój poziom znajomości j. angielskiego, co mnie bardzo uszczęśliwia. Ważny jest dla mnie sport, wiem już, co w atletyce potrafię, a czego nie, w czym jestem w dobry, a nad czym muszę jeszcze popracować . Spotkałem wielu nowych przyjaciół nie tylko wśród młodzieży, ale także zaprzyjaźniłem się z niektórymi opiekunami z innych krajów .

Nadia Basińska: Dla mnie wyjazd był bardzo korzystny, dał mi szansę na poznanie innych narodowości, podszkolenie języka, poznanie Włoch od innej strony – szkoły, rodziny, przyrody i kultury. Zyskałam nowe kontakty międzynarodowe i miło spędziłam czas. Warto było brać udział w programie!

E.M.: Na koniec naszej rozmowy: co jeszcze nasuwa się Wam na temat wyjazdu i projektu? Jakie są Wasze wrażenia, opinie, wnioski?

Marta Szermelek: Bardzo podobał mi się wyjazd do Włoch. Miło wspominam chwile tam spędzone. Przede wszystkim najbardziej podobały mi się wieczory spędzone u rodzin. Dzięki temu mogłyśmy lepiej poznać się i wymienić kontaktami z koleżankami- Włoszką i Portugalką. Wspomnienia z wyjazdu na zawsze zostaną w mojej głowie. Mam nadzieję, że nie stracę kontaktu ze wszystkimi osobami, które tam poznałam.

Dorota Olszowa: Dzięki temu wyjazdowi zyskałam niesamowite przeżycia. Starałam się czerpać jak najwięcej z każdej chwili mimo bardzo napiętego planu. Myślę, że takie wyjazdy są doskonałe do nabrania nowych doświadczeń.

Rafał Spaleniak: Moja opinia o Włoszech jest bardzo pozytywna, kraj i ludzie spodobali mi się i chciałbym tam wrócić. Zajęcia projektowe Comenius dotyczące sportu były ciekawie przygotowane, organizacja przez gospodarzy również nie zawiodła, więc wyjazd był udany.

Sebastian Cierluk: Było bardzo fajnie. Nie tylko z powodu ciekawego programu, ale przede wszystkim dlatego, że poznałem miłych ludzi. Widzieliśmy wysokie południowe Alpy. Widok gór z rana jest piękny i od razu napełnia człowieka górskie powietrze i szczęście!

Nadia Basińska: Włochy są zdecydowanie innym krajem niż nasz. Znajdzie się wiele różnic jak i podobieństw. Włosi są bardzo głośni, a język włoski brzmi jakby ciągle się kłócili, ale to mili, najbardziej gościnni ludzie, jakich znam! >/p>

Comenius w Zespole Szkół nr 7

Zespół Szkół nr 7 w Gdyni przy ulicy Stawnej na Witominie od początku bieżącego roku szkolnego bierze udział w realizacji programu Comenius. pt.”Europejska Młodzież. Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość”. Wspólnie z sześcioma szkołami z krajów partnerskich Niemiec, Danii, Węgier, Portugalii, Włoch oraz Słowenii przygotowane zostało trzecie spotkanie projektowe pt. „Spirit Team” mające na celu wywołanie w uczestnikach poczucia przynależności do europejskiej wspólnoty poprzez sport. Spotkanie odbyło się w dniach 13 – 17 maja 2013 r. w szkole w Ponte In Valtellina – niewielkiej miejscowości w Lombardii we Włoszech.

ZS 7 reprezentowało pięcioro uczniów gimnazjum: Nadia Basińska, Dorota Olszowa, Marta Szermelek, Sebastian Cierluk i Rafał Spaleniak. Wzięli oni udział w zawodach sportowych w dobranych losowo międzynarodowych drużynach. Wszyscy uczestnicy startowali w różnych dyscyplinach lekkoatletycznych i grach zespołowych oraz brali udział w biegu na orientację w Alpach. Rywalizacja sportowa dała wspólny cel – osiągnięcie dla swojej drużyny jak najwięcej punktów, jej efektem była integracja uczniów z różnych krajów i zwiększenie kompetencji językowych w j. angielskim. Uczniom towarzyszyły koordynatorki programu Comenius w ZS 7 – Elżbieta Malec i Małgorzata Bergau – Jankowska oraz nauczycielka wychowania fizycznego – Monika Jarząb.

Spotkanie okazało się bardzo udane, pozwoliło po raz kolejny na zacieśnienie współpracy między szkołami partnerskimi, nawiązanie nowych przyjaźni i promowanie zagranicą naszego pięknego miasta – Gdyni.

niedziela, 21 kwietnia 2013

3 ważne powody, dla których warto wybrać Gimnazjum nr 8 w Gdyni

Klasa matematyczno-informatyczna.

Klasa matematyczno-informatyczna to miejsce dla tych, dla których cyfry stanowią szereg tajemnic do odkrycia oraz dla tych, którym logiczne myślenie i zawiłości matematyczne przypominają bardziej rozwiązywanie zagadek detektywistycznych niż nudne ślęczenie nad zeszytem. Tu nauczysz się pokonywać trudności obliczeniowe, poznasz tajniki Królowej Nauk, nabędziesz umiejętności, które pomogą Ci nie tylko w konkursach gimnazjalnych, ale również na lekcjach matematyki w szkole średniej i w życiu codziennym. To jednak nie wszystko. Nie tylko pasjonaci potęg, pierwiastków i geometrii bowiem znajdą tu coś dla siebie. Rozszerzony program z informatyki pozwoli Ci na pogłębienie wiadomości z uwielbianego przedmiotu. Komputer więc przestanie mieć przed Tobą tajemnice, a cyberświat otworzy Ci swoje podwoje. Jeśli więc liczby i bajty to to, co lubisz najbardziej, ta klasa jest ewidentnie dla Ciebie!

Klasa kulturoznawczo-dziennikarska.

Lubisz czytać? Oglądać filmy? Pokątnie skrobiesz w kajecie wiersze albo opowiadania? A może marzy Ci się prowadzanie w przyszłości wywiadów ze znanymi gwiazdami we własnym show? Chcesz wiedzieć, co niezwykłego jest w obrazach van Gogha i czemu Mickiewicz byłby dziś najlepszym raperem wszechczasów? Jeśli tak, klasa kulturoznawczo-dziennikarska to miejsce dla Ciebie. Tu niezwykły świat kultury odkryje przed Tobą swoje tajemnice. Dowiesz się nie tylko, jak czytać, żeby rozumieć więcej, ale także tego, jak wyrażać i argumentować własne zdanie. Zobaczysz, jak ściśle rzeczywistość, w której żyjesz, wiąże się z tym, co było i z jak dalekiej historii twórcy reklam biorą swoje pomysły. Okaże się, że słowo pisane może być równie pasjonujące jak gra komputerowa, a dzieje świata okraszone są wciąż nieodgadnionymi tajemnicami. Nie zawsze jednak będziemy siedzieć w szkolnej ławie. Aby posmakować kultury, trzeba bowiem wyjść poza ramy. Czekają nas podróże w świat kultury wysokiej, ale również w pokrętne zaułki kultury masowej. Odwiedzimy razem teatr, kino, spektakl kabaretowy, podyskutujemy w Szkolnym Klubie Filmowym. A kto wie? Może nawet dasz się zaprosić do opery? Gdybyś więc chciał wiedzieć, co w mowie i kulturze piszczy... trafiłeś do miejsca stworzonego dla Ciebie!

Klasa języka angielskiego z technologią informacyjno-komunikacyjną

Jeśli brytyjski akcent przyspiesza bicie Twojego serca, facebook spowodował, że znajomych masz na całym świecie, a czasem brakuje Ci słów, żeby wyrazić wszystkie swoje myśli... Jeśli uwielbiasz spędzać czas przy komputerze i po nocach śni Ci się podjadanie apple pie nad Tamizą, lepiej trafić nie mogłeś. Ta klasa rozwinie Twoje zainteresowania krajami anglojęzycznymi i wyposaży Cię w umiejętności komunikowania się z ludźmi spoza granic Polski. Lekcje języka angielskiego i informatyki pozwolą Ci przenieść się na wirtualną chwilę nad Wielki Kanion i spojrzeć na świat z London Eye... Jeżeli więc marzy Ci się oglądanie hitów filmowych bez konieczności czytania uciekających napisów albo chcesz mówić jak rodowity Brytyjczyk, ta klasa spełni wszystkie Twoje oczekiwania.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Wywiad przeprowadzony przez Elżbietę Malec podczas drogi powrotnej do Polski z uczestniczkami II spotkania projektowego w Słowenii Aleksandrą Fiutowską , Mariką Bunar i Kają Tchórzewska – uczennicami naszego gimnazjum.

E.M. Z jakimi wrażeniami wyjeżdżacie ze Słowenii?

Marika: Było fantastycznie, niezwykle i cieszymy się, że mogłyśmy tu przyjechać! Przede wszystkim dlatego, że poznałyśmy mnóstwo wspaniałych ludzi i mamy teraz wielu nowych przyjaciół. Zaprzyjaźniłyśmy się przede wszystkim ze Słoweńcami i Portugalczykami – są bardzo sympatyczni i otwarci. Będziemy do siebie pisać i rozmawiać poprzez Skype. Osoby z innych krajów też nam się podobały np. Duńczycy.

Kaja: Słoweńska szkoła zrobiła na nas duże wrażenie, podobały się nam stosunki w niej panujące i gościnne przyjęcie, które nas spotkało. To, że mogłyśmy mieszkać w domach rodzinnych naszych słoweńskich rówieśniczek, dzięki czemu poznałyśmy ich życie codzienne i warunki, w jakich żyją Słoweńcy. To wszystko było dla nas interesujące.

Ola: Jeszcze przed przyjazdem mogłyśmy poznać poprzez Facebook nasze koleżanki – Leę, Mojcę i Tinkarę, u których mieszkałyśmy, dzięki temu łatwiej było przełamać pierwsze lody i barierę językową. Porozumiewałyśmy się po angielsku i okazało się, że dobrze sobie radzimy. Choć oczywiście uczyć się trzeba dalej, bo też zdałyśmy sobie sprawę z naszych niedociągnięć. Jednak w porównaniu z innym wypadłyśmy bardzo dobrze. Czuję, że mój angielski wzmocnił się, teraz wiem, że mogę sobie sama poradzić, gdy będę musiała mówić w tym języku.

Kaja: Prezentacja po angielsku na temat „Szczęście dawniej i dziś” poszła nam świetnie, rozbawiliśmy widownię, potem wszyscy gratulowali nam. Dobrze się czułyśmy w Słowenii, często byłyśmy spontaniczne, np. jako pierwsze zaczęłyśmy śpiewać Happy Birthday dla dyrektora szkoły z Niemiec, który miał w tym dniu urodziny, inni dołączyli i dzięki temu wytworzyła się bardzo miła atmosfera. Zrobiłyśmy też furorę na dyskotece, wszyscy z nami tańczyli!

E.M. Podczas tego wyjazdu, jak już wspomniałyście, mieszkałyście u rodzin słoweńskich. Co dało Wam to doświadczenie? Czego dowiedziałyście się o ich życiu codziennym?

Kaja: Mój przyjazd był dla tej rodziny wielkim świętem i przeżyciem. Ja też byłam podekscytowana. Na moją cześć została przygotowana uroczysta kolacja z dobrym jedzeniem. Miło rozmawialiśmy. Wszyscy ucieszyli się z prezentów, które im przywiozłam z Polski. Mojca – moja rówieśniczka zabrała mnie wieczorem nad rzekę, bo tego dnia odbywa się w Kropie – pobliskiej wiosce Święto Światła – ludzie wykonują łódeczki w kształcie domków i oświetlone świeczkami puszczają z nurtem wody. Ma to im przynieść szczęście. To było bardzo widowiskowe. Następnego popołudnia byłyśmy na zajęciach tanecznych – młodzież i dzieci uczą się tańców ludowych, tańczyłam razem z nimi… Moi gospodarze byli dobrzy i pomocni nie tylko dla mnie, widać, że to kochająca się rodzina. Warunki w domu są podobne do naszych. Mieszkałam w osobnym pokoju gościnnym.

Marika: U mnie tak samo – spotkało mnie miłe przyjęcie. Mieszkałam w jednym pokoju z Leą. Codziennie rano chodziłyśmy na piechotę do szkoły, to niedaleko, inni uczniowie jeżdżą autobusem szkolnym. Świetnie się dogadywałam, wszyscy byli dla mnie bardzo serdeczni. Byłam na basenie i na zakupach w dużym supermarkecie. Zaprzyjaźniłam się z Leą, będziemy do siebie pisały, może przyjedzie do Polski?

Ola: Ja trafiłam do rodziny, która mieszka na wsi i ma gospodarstwo rolne, krowy. Moje rówieśniczki - siostry Tinkara i Lucija miło mnie przyjęły. Rodzina na co dzień żyje skromnie. Częstowano mnie miodem, który jest tu wspaniały, Słowenia z niego słynie. W „mojej” rodzinie wszyscy pili herbatę owocową z miodem do każdego posiłku. Rano jadłam tylko płatki z mlekiem, bo w szkole wszyscy uczniowie mają drugie śniadanie – bułkę i jogurt albo banana i owsiankę. Dyżurny przynosi je na tacy i uczniowie jedzą je w swoich salach. Potem – około 13 jest obiad w stołówce – też dla wszystkich. Ogólnie jestem zadowolona z mieszkania u rodziny słoweńskiej, zobaczyłam, jak żyje się biedniej, co wcale nie znaczy gorzej.

E.M. Proszę teraz o Wasze opinie na temat słoweńskiej szkoły w Lipnicy, która jest naszą szkołą partnerską. To tu odbywało się II spotkanie projektowe pt. „Szczęście dawniej i dziś” i prezentacja przygotowanego zadania przez wszystkich uczestników z 7 krajów. Byłyście na wielu lekcjach różnych przedmiotów w ciągu trzech dni pobytu w szkole.

Kaja, Marika, Ola: - Szkoła spodobała się nam szczególnie! Bardzo się nam podobała! Nie tylko jej wygląd, wyposażenie, ale przede wszystkim przyjazna atmosfera i miłe podejście do uczniów!

  • Najbardziej podobała się nam życzliwość, serdeczność, zrozumienie, jakie panują między nauczycielami a uczniami. Brak jakiejkolwiek nerwowości, „zero stresu”. Nauczyciele są cierpliwi, spokojni, mili. Nigdy nie krzyczą, nie podnoszą głosu, nie wywyższają się, traktują uczniów na równi.
  • Są otwarci i uprzejmi dla wszystkich uczniów, uśmiechają się, widać, że lubią swoja pracę. Uczniowie lubią swych nauczycieli i szkołę!
  • Pan Andrej – koordynator Comeniusa – nas gospodarz przyjął nas wyjątkowo gościnnie, jest wesoły, ma świetny kontakt z uczniami, bardzo dobrze mówi po angielsku.
  • Lekcje ciekawe, odbywające się w miłej atmosferze, jest wiele eksperymentów, które służą temu, by wiedza została w głowie. Nie ma presji na wyniki, nie ma stresowania.
  • Widać, że nauczyciele uczą z powołaniem. Uczą tego, co przydatne w życiu.
  • Są tu sale przedmiotowe, bardzo dobrze wyposażone, w każdej tablice interaktywne.
  • Nie ma dzwonków, tylko w zamian krótki sygnał – fragment piosenki ludowej grany na trąbce, dzięki temu nie ma nerwowości, którą wzbudza głośny, irytujący dźwięk dzwonka.
  • Nauczyciele nie przerywają lekcji, gdy ktoś się spóźni, ta osoba po prostu cichutko siada.
  • Podczas przerw nikt nie wrzeszczy, jest spokój i nie ma hałasu. Z radiowęzła gra delikatna muzyka.
  • Zaskoczyła nas przyjaźń panująca między starszymi a młodszymi, na holach widać dzieci w różnym wieku rozmawiające ze sobą.
  • Młodsze dzieci spacerują między starszymi, nikt nikomu nie dokucza, nie robi krzywdy. Jest po prostu przyjaźnie. Wszyscy dobrze się tu czują.
  • Szczególne wrażenie zrobili na nas słoweńscy chłopcy: są niezwykle mili, naturalni, przyjacielscy, uśmiechnięci, można z nimi normalnie pogadać. Nic nie jest w nich na pokaz. Tak samo zachowują się wobec swoich koleżanek – są uprzejmi, normalni. Nie zauważyłyśmy złośliwości, docinków, pozerstwa. Zazdrościmy.
  • Dziewczyny też są świetne.
  • Markowe ciuchy nie są tu wyznacznikiem wartości człowieka!
  • Uczniowie chodzą w kapciach (!), dzięki temu jest wygodnie, to nie żaden obciach.
  • W szatni są szafki na rzeczy dla każdego ucznia, to takie użyteczne, potrzebne!
  • Szkoła jest kolorowa, wesoła! Wygodne ławki na korytarzach, stojące kwiaty.
  • Po prostu szkoła jest miejscem bardzo przyjaznym, wszyscy z przyjemnością tu przychodzą.

E.M. Czyli to szkoła idealna.

K. M. O. : Tak, mogłybyśmy do niej chodzić, uczyć się tu i mieć wielu szczerych przyjaciół.

E.M. Proszę, abyście teraz wypowiedziały się i przedstawiły swoje opinie, wnioski na temat zadania projektowego „Szczęście dawniej i dziś”.

Ola: Trochę denerwowałam się przed występem, miałam tremę, ale wszystko się udało. Przedstawiłam historię miłości mojej babci i dziadka, na plakacie umieściłam zdjęcia z różnych etapów ich wspólnego życia, opowiedziałam o nich. Wcześniej przeprowadziłam wywiad z babcią (dziadek już niestety nie żyje), dowiedziałam się o nich więcej. To było dla mnie ciekawe. Starałam się interesująco przedstawić ich historię i cieszę się, że dzięki temu projektowi mogłam dokładniej poznać dzieje mojej rodziny. Tłumacząc wywiad na język angielski, poznałam wiele nowych słów, to duża korzyść.

Marika i Kaja: My też przedstawiłyśmy historie rodzinne oraz nasze aktualne pojmowanie szczęścia. Bardzo podobały się nam występy osób z różnych krajów na ten temat. Kiedyś ludziom wystarczyło bardzo niewiele, by być szczęśliwymi, małe rzeczy sprawiały wielką radość, dziś wszystko jest dostępne na co dzień, więc może nie zawsze doceniamy to, co mamy. Zauważyłyśmy wiele podobieństw w rozumieniu szczęścia, choć dla starszego pokolenia przede wszystkim liczyło się kiedyś przeżycie wojny, ale niematerialne wartości jak rodzina, przyjaźń są wieczne. Szczęście w krajach europejskich było i jest pojmowane tak samo.

E.M. : Co chciałybyście dodać na koniec naszego wywiadu?

Marika: Spotkanie bardzo udane. Bardzo sie cieszę, że mogłam tu przyjechać. Słowenia to taki piękny, spokojny kraj. Ludzie żyją tu bez nerwów i pośpiechu, w przyjaźni, może trochę skromniej niż my, ale to przecież nie jest takie ważne. Natura jest nieskażona, wokół piękne Alpy, nie ma reklam przy drogach, wszyscy są życzliwi dla siebie. Chciałabym tu żyć, mieszkać… Na pewno będę namawiała moją rodzinę, by przyjechać do Słowenii w czasie wakacji i zachęcam wszystkich do odwiedzin tego kraju.

II spotkanie projektowe Comenius w Słowenii.

Nasza szkoła od początku bieżącego roku szkolnego bierze udział w realizacji programu Comenius pt. "Europejska Młodzież. Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość." Wspólnie z 6 szkołami z krajów partnerskich z Niemiec, Danii, Węgier, Portugalii, Włoch oraz Słowenii przygotowane zostało drugie spotkanie projektowe pt. "Szczęście dawniej i dziś". Miejsce spotkania uczestników to szkoła w Lipnicy - niewielkiej miejscowości niedaleko Lublany w Słowenii. Odbyło się ono w dniach 11 - 15 marca 2013 r.

ZS 7 reprezentowały uczennice gimnazjum: Aleksandra Fiutowska z klasy Ia, Marika Bunar i Kaja Tchórzewska z klasy IIIa, które w języku angielskim wygłosiły wystąpienia przygotowane wcześniej na podstawie przeprowadzonych wywiadów ze swymi babciami, dziadkami, rodzicami; sięgnęły wówczas także do albumów rodzinnych. Przedstawiły własnoręcznie wykonane plakaty ze zdjęciami ilustrującymi temat projektu. Do Słowenii zostały zabrane również plakaty na temat „Szczęście dawniej i dziś” pięknie wykonane przez Karolinę Burzyńską z kl. IIIa i Dawida Wróbla z kl. Ib oraz ciekawe prace plastyczne uczniów z różnych klas szkoły podstawowej i gimnazjum. Część prac fotograficznych została wykonana na zajęciach koła fotograficznego prowadzonego przez panią Martę Żulińską – Ziębę i na zajęciach Koła Comenius prowadzonego przez koordynatorki programu panie Elżbietę Malec i Małgorzatę Bergau – Jankowską. W/w nauczycielki były obecne na II spotkaniu projektowym.

W Słowenii przedstawiciele uczniów z siedmiu szkół krajów partnerskich w ciekawych prezentacjach ustnych i multimedialnych wyrazili swe refleksje na temat pojmowania szczęścia "dawniej i dziś". Nasuwa się wniosek, że pojęcie szczęścia przez pokolenia we wszystkich krajach było takie samo i nie uległo zmianie - nadal, tak jak kiedyś, - cenne są wartości: rodzina, miłość, przyjaźń, sport, wypoczynek, satysfakcjonująca praca, zdrowie, ciekawe hobby. Cenne jest to, że żyjemy w czasach pokoju, nie ma w Europie wojen i poważnych konfliktów. To wszystko daje ludziom poczucie szczęścia, a nie jest nim jedynie dążenie do posiadania rzeczy materialnych.

Mieliśmy okazję obejrzeć szkołę w Lipnicy, uczestniczyliśmy w wielu lekcjach. Uczęszcza do niej około 200 uczniów mieszkających w okolicznych miejscowościach. Szkoła jest bardzo przyjazna dla uczniów, dobrze wyposażona, kolorowa. Panuje tu bardzo przyjemna, spokojna, wręcz rodzinna atmosfera, którą tworzą pani dyrektor, nauczyciele i sami uczniowie, wszyscy bardzo życzliwie do siebie nastawieni. Wszyscy uczestnicy spotkania mieli możliwość zwiedzenia Muzeum Kowalstwa i uczestniczenia w pokazie kucia żelaza w Kropie - niewielkiej słoweńskiej wiosce słynnej z wyrobów artystycznych wytwarzanych przez miejscowych kowali. W Lublanie – stolicy Słowenii w Muzeum Etnograficznym uczniowie i nauczyciele zapoznali się z bogatym dziedzictwem tego pięknego kraju.

Spotkanie okazało się bardzo owocne, pozwoliło kolejny raz na zacieśnienie współpracy między szkołami partnerskimi, wymianę myśli i nawiązanie nowych przyjaźni. [autorka Elżbieta Malec]